W Hbr. 10:1 apostoł Paweł pisze, że 'Prawo zawiera cień przyszłych dóbr, a nie sam obraz rzeczy'. W Kol. 2:16,17 czytamy explicite, że także zarządzenie dotyczące obchodzenia sabatu miało mieć swoje większe wypełnienie, było 'cieniem rzeczy przyszłych, ciało zaś jest Chrystusa'. W Hbr. 4:1-11 apostoł rozwija ten temat, pokazując, w jaki sposób sabat wskazywał na doświadczenie tych, którzy są w Chrystusie (tzn. są członkami Ciała Chrystusowego; zob. Rzym. 12:4,5; 1 Kor. 12:12-27) i na czym polega nasz pozafiguralny odpoczynek.
Sabat - figura i pozafigura
Jeśli jeszcze raz cofniemy się do Kol. 2:16,17, Paweł pokazuje tam pewną prawidłowość czasową, a mianowicie Zakon był 'cieniem przyszłych dóbr', nie tego, co już było. Zatem najpierw jest figura, a potem jej pozafiguralne wypełnienie. Z sabatem rzecz wydaje się dokładnie odwrotna. Sabat jako dzień odpoczynku pod Zakonem nawiązywał do faktu, że "odpoczął Bóg siódmego dnia od wszystkich swoich dzieł" (Hbr. 4:4), zatem z czasowego punktu widzenia najpierw mamy wypełnienie, a potem proroctwo na nie wskazujące. To jednak wniosek tylko pozornie prawidłowy. Apostoł Paweł mówi bowiem w liście do Kolosan, że sabat jest proroctwem wypełniającym się w Chrystusie, a więc w stosunku do Zakonu jego wypełnienie (tak jak wypełnienie wszystkich proroctw) należało do przyszłości. To oświadczenie apostoła jest dla nas mocną wskazówką, że sens Boskiego odpoczynku dalece wykracza poza ogród Eden.
Aby rozmawiać o rzeczywistym, pozafiguralnym znaczeniu sabatu, trzeba zacząć od tego, czym jest Boży odpoczynek, o którym (cytując Rdz. 2:2) mówi Paweł. W Rdz. 1:26,27 czytamy o tym, co było ostatnim dziełem stworzenia, zanim Bóg odpoczął - człowiek. Bóg wyraża tam zamiar stworzenia człowieka "na nasz obraz, na nasze podobieństwo", jednak Adam zostaje stworzony tylko na Boże podobieństwo (zobacz komentarz do Rdz. 1:26,27). Zatem zamiar stworzenia człowieka na Boży obraz nie zostaje wypełniony w szóstym dniu stwarzania - dla tego celu Bóg przeznacza dzień siódmy, dzień swojego odpoczynku. Bóg odpoczywa, stwarzając człowieka na swój obraz, ponieważ w tym celu ustanowił swojego pierworodnego syna naczelnym wykonawcą Boskiego planu (Iz. 9:6; Jn. 14:6; Dzieje 5:31; 1 Kor. 1:30; Hbr. 12:2). To na jego obraz jesteśmy przeobrażani, aby sprawiedliwość naszego Boga mogła znaleźć w nas całkowite wypełnienie (Rzym. 8:29; Flp. 1:11).
Zwykle widzimy Jezusa jako Zbawiciela, który otrzymuje od Boga zadanie naprawienia szkód wyrządzonych przez grzech Adama. Tymczasem w perspektywie relacji z księgi Rodzaju nasz Pan otrzymuje zadanie uczestnictwa w procesie stwarzania doskonałego moralnie i umysłowo człowieka, które to zadanie wykonuje w ciągu trwającego obecnie siódmego dnia - dnia Bożego odpoczynku. Jeśli w ten sposób spojrzymy na sens odpoczynku Pana Boga, staje się jasne, że jego cel nie został wypełniony po stworzeniu Adama i ciągle jeszcze czekał na wypełnienie, kiedy Bóg zawierał z Izraelem przymierze przy górze Synaj. Dlatego także zarządzenie dotyczące sabatu było 'cieniem przyszłych dóbr', ponieważ cel Bożego odpoczynku - stworzenie człowieka na Boży obraz - jest wypełniony w Jezusie Chrystusie. Symbolicznie wchodzimy zatem do Bożego odpoczynku przez wiarę w Jezusa i postępowanie jego śladem w usprawiedliwieniu.
Sabat ma jednak wyraźnie czasowy wymiar. Już drugi rozdział księgi Rodzaju mówi o Bożym odpoczynku w siódmym dniu. Idąc tym tropem, Zakon Mojżesza nakazywał dzień sabatu/ odpoczynku w siódmym dniu tygodnia, podobnie jak każdego siódmego roku miał mieć miejsce sabat/ odpoczynek ziemi (Wj. 23:10-12). W Hbr. 4:1-11 apostoł Paweł utożsamia jednak ten wymiar czasowy z wymiarem przestrzennym: odpoczynek ludu Bożego rozpoczyna się po wejściu do ziemi obiecanej. W pozafigurze te dwa znaczenia się nakładają. Sabat Boga jest jednocześnie czasem stwarzania człowieka na Boży obraz w Jezusie Chrystusie, a więc przyprowadzenia wierzących do stanu sprawiedliwości. Podobnie wprowadzenie wybranych do Kanaanu odpowiada wprowadzeniu ludu Bożego w stan rzeczywistej sprawiedliwości, która - podobnie jak ziemia obiecana - jest ich wiecznym dziedzictwem (Iz. 54:17; Ps. 119:111).
Zrodzenie z ducha jako narzędzie stworzenia człowieka na Boży obraz
Nieprzypadkowo księga Rodzaju mówi o stworzeniu człowieka na obraz Pana Boga. Adam został stworzony na Boże podobieństwo, ale utracił je w swoim charakterze, kiedy tylko okazał się nieposłuszny. My, jego dzieci, nie jesteśmy stworzeni na podobieństwo Boże, ale na podobieństwo naszego praojca (Rdz. 5:3). Nie jesteśmy w tym stanie dziećmi Bożymi, ale "dziećmi gniewu" (Ef. 2:3). Aby zaistniał w człowieku obraz Boga, musimy zostać poddani procesowi stworzenia od nowa. Nasz Pan mówi wprost o ponownym narodzeniu: "Jeśli się ktoś nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć królestwa Bożego" (Jn. 3:3). Ponieważ mówimy o ponownym narodzeniu serca i umysłu, poddanie człowieka temu aktowi stwórczemu musi w praktyce oznaczać swoisty reset charakteru: odrzucenie dotychczasowej osobowości i zapoczątkowanie osobowości nowej, stworzonej na obraz naszego Pana.
O tym najwyraźniej czytamy w Piśmie Świętym. Pisze apostoł Paweł do Kolosan: "zrzuciliście z siebie starego człowieka z jego uczynkami; (10) A przyodzialiście się w nowego, który się odnawia w poznaniu na obraz tego, który go stworzył" (Kol. 3:8-11). Nie przyoblekamy jednak natychmiast doskonałego charakteru - przyjmując Jezusa Chrystusa, akceptujemy fakt, że niezbędna jest jego ciągła przemiana "na obraz tego, który go stworzył". Stąd w Ef. 4:20-24 Paweł nawołuje braci w Chrystusie, aby "zrzucić z siebie starego człowieka, który ulega zepsuciu przez zwodnicze żądze; (23) I odnowić się w duchu waszego umysłu; (24) I przyoblec się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i w prawdziwej świętości".
Proces odrzucenia starej osobowości dokonuje się przez pokutę, która jest trwałym żalem i odrzuceniem poprzedniego sposobu postępowania. Pokuta z kolei nierozerwalnie łączy się z nawróceniem. Pokutując, podejmujemy bowiem jednocześnie decyzję, że odtąd nasze życie będzie wiązało się z nieustannym podążaniem śladami Jezusa Chrystusa. Z punktu widzenia zmiany osobowości Biblia mówi także w kontekście pokuty i nawrócenia o naszej śmierci - śmierci dawnego charakteru - i zmartwychwstaniu, czy też narodzeniu się z ducha, charakteru nowego. Ta perspektywa została nakreślona przez apostoła Pawła szczególnie jasno i przejrzyście w Rzym. 6:3-5 oraz Kol. 3:1-4. Cały zaś proces jest początkiem tego, co Biblia nazywa chrztem duchem - naszym zanurzaniem się w "szerokość, długość, głębokość i wysokość" Słowa Bożego (Ef. 3:18).
Możemy zatem dostrzec analogię doświadczeń Izraela z doświadczeniem wiary, które rozpoczyna się w Egipcie tego świata przez pokutę i nawrócenie (tzn. decyzję o wyjściu), a prowadzi do obiecanej ziemi sprawiedliwości osiąganej pod wodzą przewodnika naszej wiary, pozafiguralnego Mojżesza (Pwt. 18:14-19). Apostoł Paweł mówi najwyraźniej, co jest celem wybranych: "Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary dojrzałości pełni Chrystusa; (14) Abyśmy już nie byli dziećmi miotanymi i unoszonymi każdym powiewem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp prowadzący na manowce błędu. (15) Lecz będąc szczerymi w miłości, wzrastajmy we wszystkim w tego, który jest głową – w Chrystusa" (Ef. 4:13-15). Dojrzałość zrozumienia i stosowania Słowa Bożego jest celem, a zarazem dziedzictwem sług Pańskich. Przekroczenie Jordanu jest na tej drodze symbolicznym punktem zwrotnym wskazującym nasze narodzenie się z ducha. Od tego momentu, będąc w pełni ukształtowanymi/ dojrzałymi dziećmi, jesteśmy w pełni przygotowani do objęcia naszego dziedzictwa i walki z błędami narodów Kanaanu.
Sabatowy odpoczynek ludu Bożego
Mówiąc zatem o siódmym dniu jako o czasie Bożego odpoczynku, apostoł Paweł mówi jednocześnie o trwającym wówczas procesie stwórczym - procesie, którego głównym wykonawcą jest Jezus Chrystus, a celem stworzenie człowieka na Boski obraz przez rozwój w znajomości i stosowaniu prawdy. Związek tych dwóch elementów - odpoczynku Pana Boga i trwającego jednocześnie procesu stwarzania Boskiego obrazu w człowieku - jest wyraźnie zaznaczony przez apostoła Pawła w Hbr. 4:1-11. Niezbędnym warunkiem wejścia do tego stanu odpoczynku jest wiara wynikająca ze słuchania Słowa Bożego: "I nam bowiem głoszono ewangelię jak i tamtym. Lecz tamtym nie pomogło słowo, które słyszeli, gdyż nie było powiązane z wiarą tych, którzy je słyszeli" (Hbr. 4:2). Odpoczynkiem Izraela miał być Kanaan - ziemia obiecana. Aby tam jednak wejść, niezbędna była wiara w to, że Bóg swój lud tam wprowadzi. Ci, którzy w to zwątpili po powrocie dwunastu zwiadowców, do ziemi nie weszli i wymarli na pustyni w ciągu kolejnych 40 lat wędrówki (Lb. rdz. 13 i 14).
Doświadczenia Izraela wskazują także na sens naszego odpoczynku. Żydzi objęli ziemię nie bez własnego wysiłku i inicjatywy. Jozue mówi jednak Izraelowi po zakończeniu podboju: "wasz Bóg, sam walczył za was" (Joz. 23:3). Bóg, który składa obietnice swojemu ludowi, jest w stanie je wykonać. Jedyne, co jest niezbędne po drugiej stronie, to posłuszeństwo i wiara, że tak się stanie. Dlaczego Abraham jest nazwany 'ojcem wszystkich wierzących' - ponieważ nie zwątpił w jedno Boże słowo (Rzym. 4:11,12). "Przez wiarę Abraham, gdy został wezwany, aby pójść na miejsce, które miał wziąć w dziedzictwo, usłuchał i wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie. (9) Przez wiarę przebywał w ziemi obiecanej jak w obcej, mieszkając w namiotach z Izaakiem i Jakubem, współdziedzicami tej samej obietnicy" (Hbr. 11:8,9). Co więcej, "wystawiony na próbę, ofiarował Izaaka. On, który otrzymał obietnicę, złożył w ofierze jednorodzonego syna; (18) On, któremu powiedziano: W Izaaku będzie nazwane twoje potomstwo; (19) Uważał, że Bóg może nawet wskrzesić z martwych, skąd go też otrzymał na podobieństwo zmartwychwstania" (Hbr. 11:17-19).
Wiara w Boże obietnice jest absolutnym warunkiem naszego wejsćia do Bożego odpoczynku. Wcześniej pisałem, że istotą sabatowego odpoczynku ludu Bożego jest nasze przeobrażanie się na Boży obraz w Chrystusie. Aby tak się jednak stało, muszą spotkać się w człowieku wiara i słowo. Pisze Paweł: "Dzisiaj, jeśli usłyszycie jego głos, nie zatwardzajcie waszych serc" (Hbr. 4:7). Reakcją na usłyszane słowo musi być gotowość człowieka słuchającego do działania zgodnie ze słowem - to, co nazywamy wiarą. Jednak równie ważne znaczenie ma samo słowo. Przeobrażanie się na obraz Pana musi bowiem oznaczać, że rozumiemy, czym ten obraz jest, mając oświecone "oczy waszego umysłu, abyście wiedzieli, czym jest nadzieja jego powołania, czym jest bogactwo chwały jego dziedzictwa w świętych; (19) I czym jest przemożna wielkość jego mocy wobec nas, którzy wierzymy, według działania potęgi jego siły" (Ef. 1:17-19).
Zadaniem wszystkich powołanych - wezwanych do ziemi odpoczynku - jest rozwój w prawdzie. To prawda, że Biblia stanowi pokaźny wolumen, podobnie jak rozległa była ziemia obiecana; to prawda, że sferę prawdy zamieszkują potężne narody obwarowane w licznych miastach błędu. Lud Boży musi jednak mieć wiarę, aby się z tym zmierzyć. A przecież nie mierzymy się sami. Tak jak za Izrael walczył Bóg, tak i nas wspiera swoim duchem, Słowem i opatrznością. Osiągamy cel wejścia i opanowania pozafiguralnego Kanaanu prawdy dzięki Bogu, a nie własnym zdolnościom. "Kto bowiem wszedł do jego odpoczynku, on także odpoczął od swoich czynów, tak jak Bóg od swoich" (Hbr. 4:10). A jednak posłuszeństwo nakazom Pańskim było dla Izraela kluczowe. Podobnie i my, musimy okazać wiarę i zareagować pozytywnie na wystawiony nam cel opanowania sfery prawdy. Bez przekonania, że Pan wesprze nas w tym, nie osiągniemy bowiem Chrystusowej dojrzałości, a tym samym nie osiągniemy w pełni udziału w Bożym odpoczynku.